Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2016

Szósty wpis z cyklu "Tęsknię za.."

Szósty wpis pojawi się już niedługo. Różne wydarzenia w życiu mają miejsce. Dziękujemy za cierpliwość i zapraszamy wkrótce. 6forlife

Sinusoida życia

Obraz
Wakacje już trwają jakiś czas. Lato sprzyja różnym przemyśleniom i wspomnieniom, tęsknotom za…. kimś, tęsknotom do….. miejsc, zdarzeń, stanów. Gdy myślę o tym, to Tęsknie za …. za byciem tylko we dwoje choć na jakiś czas a jednocześnie nie mogę się doczekać powrotu dziecka z wakacji, za słońcem gdy pada deszcz i jednocześnie za zimą gdy grzeje słońce na maksa, za letnią spontanicznością w podejmowaniu decyzji i jednocześnie za skrzętnie dopracowanym planem urlopu zapewniającym atrakcje dla całej rodziny, za eksperymentowaniem z jedzeniem i jednocześnie za tym by brzuch mnie nie bolał od niesprawdzonego jedzenia za aktywnie spędzanym czasem w górach i jednocześnie za błogim lenistwem nad morzem I jak to sobie analizuje zaraz przychodzą mi do głowy takie określenia: Radość – smutek Góra – dół Przypływ – odpływ Dzień – noc Cisza – hałas Słońce – księżyc Kobieta- mężczyzna Dorosły-dziecko Życie - Śmierć Wiesz co to? Jedność przeciwieństw....

Życie w biegu czy bieg życia?

Obraz
Budzik zadzwonił już po raz fafnasty. Nie mam sił wstać, jeszcze pięć minut. Nie.. czas się zbierać. Kurczę, miałam zrobić jeszcze kilka rzeczy na dziś i dwie na wczoraj. Może zdążę w pracy... nie nie zdążę. Jakiś armagedon, plany się ludziom poprzesuwały więc i ja muszę ze swoimi zadaniami jakoś się wpasować. Mama dzwoni, ehhh nie mogę odebrać, nie mam czasu. O której dzisiaj kończę? Mam zamiar wyjść wcześniej.. czyli normalnie, jak wszyscy normalni ludzie kończący pracę. Jeszcze zadzwonię, cholera jak późno, może już mają zamknięte. Nieeee telefon akurat teraz musi się zawiesić?!! Nie zdążyłam, zadzwonię jutro. Jutro.. jutro deadline na kilka ważnych spraw. Dobra, coś przygotuję, akurat analiza mi się skończy, a wtedy polecę do domu. Już koniec, huraaa! Która to? Siedemnasta?? O, wychodzę tylko dwie godziny później niż chciałam. Jeszcze zakupy zrobię, posprzątam, upichcę coś, bo jutro goście. Jeszcze papiery zaległe i pójdę spać. Nareszcie... Co jest? Już siódma? Ehhh.. jeszcze pię...

Moje tęsknoty.

Sen cudny. Hotel. Kolejna szybka, za krótka noc, rano znów mobilizacja. Spełniam marzenia. Moje tęsknoty, hm….. wciąż za nimi biegnę. Dogonię je. Apetyt i zachłanność wciąż rosną, na czas, na miłość, na przyjaźń. Pora na zatrzymanie. Jest wieczór, lampka, cisza i ja. Cisza. W niej tkwi tajemnica, rozbudź zmysły. Wsłuchuje się w ciszę. W ciszę we mnie. Słyszę to co znam od lat, czasami dobija się mocnej. Szukam spokoju, spełnienia i spokoju. Zasypiam. Śnie piękne sny, czasem abstrakcyjne a czasem bardzo proste, ukazujące pragnienia. Po prostu. Tak najlepiej. Ostatnio śniłam cudnie. Widocznie w odpowiednim momencie. Śniłam o człowieku. Człowieku przez wielkie C. Stał przy mnie. Był mi bardzo bliski. Ciepło od niego bijące ogrzewały moje wnętrze, miał mi tyle do ofiarowania a ja brałam. Brałam upajając się każdym detalem. Nie chciałam się obudzić. Otworzyłam oczy i pomyślałam ze nasze pragnienia i tęsknoty przychodzą same, zakamuflowane ale dobijają się jak potrafią. Tęsk...

Nie mogę się odnaleźć

Czasem przychodzą takie dni, kiedy coś jest nie tak. W codziennej gonitwie załatwiania spraw bardzo ważnych i koniecznych, ktoś jakby wprowadza zamieszanie. Jakby sam Kłobuk z warmińskich legend, pojawił się w moim życiu. Ten sam chochlik, który słynie z figli robionych w gospodarstwach domowych i ich obejściu. Dla samego żartu, potrafił on wsadzić palec w ciasto, tworząc zakalec lub kury tak przestraszyć, że przestawały znosić jajka.   I właśnie, ten Kłobuk miesza czasy w moim życiu. Wówczas wskazówki na zegarze biegną ponaglane do przodu, a ja z kolei wszystko to co robię, mam wrażenie, jakbym to robiła w „ślimaczym tempie”, na zwolnionych obrotach. To co zwykle zajmuje mi małą ilość czasu, teraz zajmuje spooro i do tego o wiele więcej energii do tego zużywam.   I tak jak zwykle działam wg ustalonych przez siebie listy zadań, tak tu ni stąd i zowąd   chcę robić - a tu włączony „bieg ślimaka”. Niby wiem co. Niby wiem jak… ale nie działa. Moja codzienna kreatyw...

Tęsknię za jedzeniem (dla duszy)

Ostrożnie stąpam po wąskich stopniach, spoglądam na ściany, subtelnie ozdobione pięknymi zdjęciami wywołującymi u mnie bajkowe skojarzenia. Za mną i przede mną rozbrzmiewają przytłumione rozmowy, łowię czasami krótkie i jakoś tak ładnie okrągłe zdania. Serce bije miarowo, oddycham spokojnie i naturalnie – joga bez jogi... Na końcu schodów piwniczne pomieszczenie z małymi okienkami, w których od czasu do czasu, jak migawki z filmu, przesuwają się czyjeś sandały, którym towarzyszy ciche szurrr, lub drobne kroczki, których rytm wystukuje wysoka szpilka. Siadam, razem z czterdziestką, może pięćdziesiątką innych ludzi. Prawie wszyscy mają łagodne spojrzenia, są wśród nich młodzieńcy, ale i starcy, kobiety, dzieci i mężczyźni. Starsi z mieszaniną ciekawości i jakby lekkiego lęku na twarzach, młodzi trochę niezdarnie ukrywający przejęcie własną osobą. Jeszcze drobne przetasowania, uprzejme „przepraszam czy wolne?” i zapowiedź prowadzącej. Pierwsze zdanie nieco przydługie na jeden wdech, ale...