Moje tęsknoty.

Sen cudny. Hotel. Kolejna szybka, za krótka noc, rano znów mobilizacja. Spełniam marzenia. Moje tęsknoty, hm….. wciąż za nimi biegnę. Dogonię je. Apetyt i zachłanność wciąż rosną, na czas, na miłość, na przyjaźń.

Pora na zatrzymanie.

Jest wieczór, lampka, cisza i ja. Cisza. W niej tkwi tajemnica, rozbudź zmysły. Wsłuchuje się w ciszę. W ciszę we mnie. Słyszę to co znam od lat, czasami dobija się mocnej. Szukam spokoju, spełnienia i spokoju.

Zasypiam.

Śnie piękne sny, czasem abstrakcyjne a czasem bardzo proste, ukazujące pragnienia. Po prostu. Tak najlepiej. Ostatnio śniłam cudnie. Widocznie w odpowiednim momencie. Śniłam o człowieku. Człowieku przez wielkie C. Stał przy mnie. Był mi bardzo bliski. Ciepło od niego bijące ogrzewały moje wnętrze, miał mi tyle do ofiarowania a ja brałam. Brałam upajając się każdym detalem. Nie chciałam się obudzić. Otworzyłam oczy i pomyślałam ze nasze pragnienia i tęsknoty przychodzą same, zakamuflowane ale dobijają się jak potrafią. Tęsknie za Człowiekiem, choć wielu ich wokół, za ciepłem które umiem przyjąć, za bliskością która potrafię dać.


Wiedźma

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dopełniając siebie

Tak płynie życie...

Jesienna droga.