Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2016

Ważne COŚ

Czekając na ważne Żyjąc na pełnym obrocie, w zaplanowanym przez siebie i przez „samo życie” schemacie dnia, czekam na to COŚ. Zdarzenie, sytuację, myśl. Coś wielkiego, coś nieznanego, coś nad czym nie mam kontroli, coś co odmieni moje dotychczasowe życie. Odkąd pamiętam, te oczekiwanie zawsze mi towarzyszyło. Jako pięcioletnia dziewczynka czekałam, że kiedyś pojawi się przystojny młodzieniec i zabierze mnie do swojego zamku, gdzie będziemy żyli długo i szczęśliwie. Później, jako nastolatka, że dostanę się na wymarzone studia i po nich będę dużo podróżować i poznawać wiele osób. Następnie, że znajdę fajną pracę, dzięki której będę mogła żyć normalnie, bez przepychu, ale nie martwić się czy wystarczy mi do pierwszego. Że będę miała dom, dzieci, psa, ogród. Podejrzewam,   że każdy z nas ma takie głęboko schowane marzenia i oczekiwania. A jeśli nie dosłownie takie, to na pewno, każdy z nas czeka na to COŚ, co zmieni nasz rutynowy schemat życia codziennego typu: praca, dom, o...

Nie czekaj - żyj !!!

Siedzisz w pracy, w domu, u rodziny. Jak często zdarza Ci się myśleć ile masz rzeczy do zrobienia i od czego powinnaś zacząć? Nawet odpocząć się nie da podczas urlopu choć natrętnie myślisz, że czas leci, a ty przecież musisz zdążyć odetchnąć. Potem wracasz do swoich obowiązków i czujesz jakby tego urlopu nie było. I ta gonitwa.. ciągły bieg. Odwiedziłabyś przyjaciółkę, zadzwoniłabyś do siostry, poszłabyś w końcu do kosmetyczki, ale przecież nie ma kiedy. Podczas gdy miałaś robić to ważne coś co robiłaś? Czekałaś? Niby poszwendałaś się po domu, wyniosłaś do zmywarki brudne kubki, to włączyłaś TV na chwilę, sprawdziłaś co się zadziało w necie od ostatnich 5 minut, kiedy to ostatnio tam byłaś. I nagle wieczór, a Ty znów biadolisz, że tyle do zrobienia, a Ty taka zmęczona, a ten czas tak szybko leci. STOP!   Takie plany rozległe masz. Czujesz narastające ciśnienie w Twojej głowie, że musisz już teraz a przecież nie możesz nic, bo już jesteś totalnie zblokowana. Zamknięte koł...

Ranga ważności

Czekanie na ważne. „ Czekanie na....”, to stwierdzenie rodzi we mnie jakieś napięcie, jakieś wstrzymanie oddechu, niechęć nawet, a może lęk? Czekanie kojarzy mi się z biernością, stanem zawieszenia, niemocą... Jak obracałam w myślach ten temat, to jedną z pierwszych rzeczy, która mi się pojawiła było „czekanie na wyniki badań” i przyszły do mnie na chwilę te wszystkie emocje które towarzyszą takiemu czekaniu. Jeśli poważna – ważna rzecz, to się momentami boisz, trochę panikujesz, potem tłumaczysz sobie, że jeszcze nic się nie stało – racjonalizujesz, starasz się na to jakoś przygotować, składasz sobie obietnice, że jak wszystko będzie dobrze, to już nigdy po papieroska nie sięgniesz, albo jak będzie mniej optymistycznie, to tym bardziej i jeszcze dokładasz kilka punktów... I od nowa - boisz się, panikujesz, ale jeszcze nic się nie stało.... A potem jest jak jest. Gdy tak czekamy, to mamy czas na racjonalizację, co daje nam pewne poczucie bezpieczeństwa, złudzenie, że możem...

Czekanie na dzisiaj

Otwieram oczy i już się cieszę na to, co przyniesie dzień. Nie czekam na żadne spektakularne zdarzenia, sukcesy i zewnętrzne bajkowe fakty, które odmienią moje życie. Skupiam się na tym, co mam i potrafię się w końcu wszystkim cieszyć; zdrowiem, mężem, dzieciakami, psem, domem, ogrodem, huśtawka, praca, przyjaciółmi, natura, uśmiechem obcej osoby. Angażuje się w aktualna chwile i potrafię się nią cieszyć. Mam zgodę w sobie na wszystkie kolory życia i gotowość na rozwiązywanie różnych problemów bez chaosu i histerii.  Oczywiście czekamy na rożne etapy naszego życia, jak szkoła, studia, pierwsza praca, miłość, macierzyństwo. W młodości napędza nas ambicja i wiara w przyszłość. Teraz mam ten ogromny komfort ( w związku z wiekiem i stabilizacja finansowa), ze naprawdę skupiam się na tu i teraz i dopiero teraz mogę zobaczyć, jakie to jest fajne. Na koniec banalne : nie ma sensu tkwić w przeszłości ani wybiegać w przyszłość z lękiem, albo rozpaczliwą nadzieja. Uśmiechnij...

Stracho-szczęście

Obraz
Czekanie kojarzy mi się z biernością, ale też cierpliwością. Nie lubię być bierna, bo to nie leży mojej naturze. Bierność jest nijaka. Działanie jest tym co mnie określa. Cokolwiek by się wydarzyło ja - działam, myślę, kombinuję, analizuję różne, różniste możliwości. Oczywiście są sytuacje, których „nie przeskoczysz” (nawet ja) i czekać trzeba. Na przykład na wyniki konkursu, na diagnozę lekarską, na autobus, na zielone światło, na przyznanie kredytu, na nową pracę, na dziecko aż skończy tańce czy angielski. Czekać też można aż się coś w końcu zmieni w moim życiu, aż się wszystko ułoży, aż los się do mnie w końcu uśmiechnie. Ojjj, można się w tym czekaniu zatracić, pogrążyć, zasmucić, zwariować. Dzięki wrodzonej ciekawości i aktywnemu podejściu do wszelkich napotkanych zdarzeń często udaje mi się skrócić czas oczekiwania lub robić „coś” - po prostu - by czekanie nie wydawało się, aż takie długie i stresujące. I tak zamiast czekać pół roku na badania rozmawiam z ży...