Odważ się marzyć


Być odważnym.  Czy to znaczy że nie zna się lęku? Kiedy jestem odważny? Gdy zrobię coś niecodziennego, heroicznego? Czy osoba odważna to taka, która uratuje dziecko z płonącego domu, wyciągnie z wody tonącego, zdejmie z wysokiego drzewa kota? Na pewno. Ale wydaje mi się że odwaga dotyczy też mniejszych , codziennych, bardziej przyziemnych czynności.

Ogromnej odwagi potrzeba, kiedy robisz coś w pewnym sensie na przekór samemu sobie – Ale z pozytywnym skutkiem. Odwagą nazwę poranne wstawanie, kiedy złe emocje przygniatają Cię w łóżku i kiedy każda komórka twojego ciała krzyczy: „Zostań”, „Nie wstawaj”.  „Po co Ci to?” „To nie ma sensu.” A Ty powoli wstajesz z ogromnym lekiem i idziesz do pracy, szkoły, na spotkanie. To wymaga nie lada odwagi. A rezultat? Wspaniały : „DAŁEŚ RADĘ !!!! GRATULACJE”. „JUTRO BĘDZIE ŁATWIEJ”.

Odważne jest pozwolenie sobie na marzenia. Dlaczego? Bo nasze marzenia  jesteśmy w stanie spełniać sami. Wystarczy zrobić w tym kierunku krok. I do tego trzeba mega odwagi. Przykład? Mój urlop. A raczej przygotowania do niego. Dla pracoholika poczucie potrzeby urlopu to już jest wielki wyczyn. Znalezienie terminu wiąże się z cudem, ale w końcu jest. Zamiast dwóch tygodni jest jeden tydzień. Termin? Obecny – to jest poza sezonem. Masakra. W domu, to nie jest wypoczynek. Wyjazd do ciepłych krajów samemu - trochę strach.  Finansowo też nie mogę sobie na to pozwolić. Co robić? Tak więc myślę i myślę. Kiedyś chciałam pojechać z kimś do Kazimierza.  Marzenie to odkładałam, bo nie było jak, kiedy, z kim. I pierwsza moja decyzja: Czemu nie? Niech będzie to TERAZ. Jadę z samą sobą. To już jest nas dwieJ. Odpocznę i odwiedzę miasto. Buszuję w necie i szukam noclegu i transportu. No i pojawiają się MOJE BOJE: Sama?  Jak ogarnę transport z przesiadkami?  A nocleg?  Co tam będę robić? Więcej przeciwnych argumentów niż za. Szukam dalej. Transport nie do połączenia. Kolejna decyzja: Jadę samochodem. I znowu hamulec: jak sobie poradzę?  Nie znam trasy? A w obcym mieście? Nic to. Dam radę. Z przerwami, po drodze może odwiedzę rodzinę. Będzie ok. Dzwonię do przyjaciółki i mówię o moich decyzjach, delikatnie omijając moje obawy i boje. I nagle słyszę słowa wychodzące z moich ust: „Chcesz jechać ze mną?” „TAK”! I tutaj doznałam uczucia lekkości. Nie powiem, że moje lęki znikły, bo nadal boję się tego wyjazdu. Wyjazd jest spontaniczny i nie zaplanowany od A do Z. To nie po mojemu. Ale wszystko do zrealizowania.
Jeśli czegoś naprawdę chcesz i działasz w tym kierunku to w pewnym momencie uda Ci się to zrobić. I to jest dla mnie odważne.

Merida


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dopełniając siebie

Tak płynie życie...

Jesienna droga.