„Przemijanie ma sens”
„Przemijanie
ma sens”
Czy zwróciliście
uwagę że, w wokół Was wszystko kręci się wg większego
schematu? Naszemu życiu towarzyszą różne etapy, choćby takie
jak pory roku, pora nauki i pora pracy. Cykl rozwojowy człowieka to
też pewien schemat cykli. Każdy cykl uczy nas o świecie jak i
sobie samych. Był czas dzieciństwa, kiedy stawialiśmy pierwsze
kroki i wszystko było przewijane zabawą. Zabawa nie tylko podczas
układania klocków czy rysowania, ale także podczas codziennych
czynności, odważamy się próbować. Aby wykąpać się w wannie
bawiliśmy się w morskich potworów i okrętów. Codzienny spacer do
przedszkola to była wielka wyprawa po skarby. A tu trafił się
fajny kamyczek, kiedy indziej zaś przydatny patyczek. Czas szkolny
to z kolei okres kiedy uczyliśmy się jak żyć. Zdobywaliśmy
wiedzę, tak bardzo potrzebną nam teraz. Czas młodzieńczy to czas
zabaw i swawoli, zawiązywaliśmy znajomości, przyjaźnie. Tutaj
towarzyszą nam pierwsze i wielkie miłości. Kolejny etap to czas
pracy. Celem jest zarabianie pieniędzy, utrzymanie domu. Tutaj
wykorzystujemy to co nauczyliśmy się podczas poprzednich etapów.
Każdy z nas te
etapy przechodzi inaczej, na swój sposób. Często one nakładają
się na siebie, mieszają, bo pozwalamy, aby w „dorosłym JA”
była odrobina przedszkolaka, np. poprzez dodatkowe kursy
doszkalające,
Jednak te
wszystkie etapy przemijają. Mając 30 lat nie będziemy całe dnie
spędzać na placu zabaw aby grać w klasy czy wspinać się po
drabinkach. Z kolei 5 latek nie pójdzie z teczką do pracy na 8
godzin aby zarabiać pieniądze na utrzymanie rodziny. Każdy z
powyższych etapów ma wpływ na kolejny po nim następujący. Nie
będziesz wykwalifikowanym pracownikiem jeśli będziesz bimbać w
szkole. Nie będziesz dobrym rodzicem jeśli sam nie bawiłeś się
jako dziecko.
A w życiu
codziennym? Są momenty kiedy jest dobrze i są też gorsze chwile.
Często jest tak że kiedy wydaje się nam, że jest pięknie, coś
nas zaskoczy niemile i cała euforia spada na łeb i szyję.
Dlaczego? To pytanie nie tylko mi wyrywa się z ust. Ale kiedy emocje
ochłoną i analizujemy daną sytuacje na spokojnie, to dochodzimy do
wniosku, że aby było lepiej musi być teraz gorzej. A jak jest
dobrze to los przygotowuje nam kolejne wyzwanie., bo ON wie że
jesteśmy wstanie temu sprostać.
Tak jak w
przyrodzie mróz i śnieg nie jest po to, aby wszystko wymrozić a
jedynie dać ziemi odpocząć po jesiennych zbiorach, aby na wiosnę
móc z pełnią sił wybujać zielonymi pędami nad ziemią jak i pod
ziemią. Po intensywnej pracy wiosną przychodzi ciepłe lato –
wakacyjne leniuchowanie a raczej cierpliwe oczekiwanie aż owoce
dojrzeją a jesienią zbieramy cały plon. Wszystko jest po coś, co
trzeba przejść i ważne: pozwolić odejść. Tak! Zamknąć
ostatecznie sprawy. To co było pozwolić odejść i otworzyć się
na nowe. Aby te nowe przyszło należy zrobić wolne miejsce. W
innym przypadku możemy nie zauważyć ich istnienia i zorientować
się po czasie że przeoczyliśmy szansę.
Są takie dni,
zwłaszcza teraz, porą listopadową. Deszcze, opadające liście
nachodzi nas melancholia i rozważania o tym co straciliśmy.
Tęsknota za dobrymi chwilami naszego życia. Ja pozwalam tym
chwilom być, zrobić rachunek sumienia co już w swym życiu
dokonałam. I tak jak na Wszystkich Świętych zapalamy znicze, ja
zapalam świeczki. Aby ocieplić nastrój, który wdziera się do
domu przez okna. Zapalam świeczki, bo kojarzy mi się to z
ogniskiem, wakacjami z dziecinnych lat, gdzie największym
zmartwieniem było brak czekolady w domu, czy obawa aby jutro było
słońce to wtedy będziemy mogli kąpać się w jeziorze. Dziecko
nie ma wtedy większych zmartwień. Tak więc zapalam świeczki i
wspominam a potem pozwalam odejść tym wspomnieniom.
Jutro jest nowy
dzień i nowa kartka do zamalowania.
Komentarze
Prześlij komentarz