Dno na poziomie -20
Aktywne życie nigdy nie przebiega w prostej linii. Towarzyszą mu licznie wzloty i upadki. Kiedy jest dobrze masz siłę, motywację, czujesz, że żyjesz. A jak nisko można upaść? Gdzie sięga dno? Na podstawie swojego dość krótkiego życia śmiem wnioskować, że zarówno wzloty potrafią być coraz wyżej, jak i dno sięga coraz głębiej w dół. Jak jest teraz? Myślę, że sięgnęłam poziomu -20 i bardzo się zdziwiłam jak kiepsko może być. No i? No właśnie, co z tym zrobić?
W moim odczuciu poziom -20 jest etapem, w którym uśmiechanie się nie pomaga. To co wcześniej sprawiało radość i pozwalało oderwać się nie daje rezultatów, a wręcz nie wywołuje żadnych emocji. Wstawanie z łóżka staje się coraz cięższe, a głowa na "dzień dobry" pełna jest złości i żalu. Wszystko wkurza, rozmowy z bliskimi nie cieszą, a jeszcze bardziej dobijają. Czujesz, że przestajesz żyć.
źródło zdjęcia: http://blog.nowekompetencje.pl
W ten sposób można funkcjonować. Egzystować z dnia na dzień. Niestety krótko. Przyklejanie sobie uśmiechu do twarzy staje się tak nieznośne, że masz ochotę zatłuc wszystkich na około, albo zakopać się. Osiągając poziom -20 zrozumiałam bardzo ważną rzecz. To jest już ten poziom, kiedy nikt inny nie da rady mi pomóc i nie wyciągnie mnie za uszy. Brzmi strasznie. Ktoś by powiedział, że od tego poziomu nic tylko umartwiać się dalej, aż do śmierci. I to nic bardziej mylnego. Poziom -20 jest zajebisty, bo właśnie wtedy zdajesz sobie sprawę, że tylko Ty możesz coś ze sobą zrobić. Tylko Ty! Możesz sobie obwiniać cały Świat za zło, które Cię dopadło, ale to w Twojej głowie wszystko się dzieje. Więc co zrobiłam? Po pierwsze, zatrzymałam się. Dystans jest bardzo ważny, ze względu na to, że dopiero wtedy jesteś w stanie ocenić co się dzieje, co leży u podłoża Twojego stanu. Sama weryfikacja daje dużo. Wiesz co Cię wkurza i dołuje. Dalej to już moim zdaniem indywidualna kwestia. W moim przypadku postanowiłam pozbierać siły poprzez zdystansowanie się do źródła problemu. Pozostaje jeszcze kilka kwestii, które muszę przerobić, przetrawić. Czy jest już lepiej? Raczej zaczynam dostrzegać "windę" z możliwością wzniesienia się wyżej. Pewne sprawy i rozrachunki wymagają czasu. I tu jest kolejny ważny element tej ciężkiej pracy - cierpliwość i zaufanie do siebie.
To wszystko to tylko jeden przypadek, jednej osoby. Każdy funkcjonuje bardzo indywidualnie. Jedynie "sprawczość" łączy wszystkie stany. To właśnie ona daje nam szansę na odbicie się od dna. Musimy jedynie sobie na nią pozwolić.
Kruk
Komentarze
Prześlij komentarz