Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2017

Życiodajne chwile

Obraz
Zadanie wymyślone przez dziewczyny: obserwacja swoich 10 dni życia i sprawdzenie ile w nich radości oraz co ją daje – to wymarzone zadanie w momencie nad wyraz zabieganego i zapracowanego życia. Wymarzone i trudne. Bo oto nagle trzeba w jakiś sposób się zatrzymać, zwolnić, zobaczyć, pobyć, ucieszyć się. I w tym – o ironio – jest prosty przepis na dar w zarobieniu dnia codziennego.  Czas i przestrzeń.  Wolność od zadań, kalendarza i zegarka. To moja radość największa.  Poza-kalendarzowe i poza-zegarkowe czas i przestrzeń. W tej czaso-przestrzeni nie ma żadnego muszę, nie ma trzeba, nie ma dedlajnów, nie ma ciśnienia i nie ma presji. Nie ma żadnej konieczności czegokolwiek. Nie trzeba być jakąś. Bo w tej czasoprzestrzeni wystarczy po prostu być. Po prostu. Przedwczoraj siedziałam około 21 na jednej ze starówkowych ławek. Czekałam na narzeczonego, który miał podjechać i zabrać mnie po całym, wielogodzinnym, bardzo intensywnym dniu pracy. Wymięta tym d...

Randka z tangiem

Obraz
10 dni z mojego życia, 10 poranków, 10 nocy,   szczęście i uśmiech przeplatane z wycieńczającym pośpiechem, pogubieniem. Patrząc na te kilka chwil (minęły niepostrzeżenie ), ciężko a jednak tak jak chcę, w wiecznym zabieganiu. W tym wszystkim, odrobina czasu na książkę i ciszę w drodze przez las, czas na milość. Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że mogę w ten sposób osiągnąć szczęście nie uwierzyłabym aż do dzisiaj.  Obserwując Siebie i Moje Życie (z premedytacją napisane wielką literą), widzę jak ułożyłam Sobie Świat, czasem padam ze zmęczenia a jednocześnie uwielbiam to spełnienie kiedy zasypiam i wiem, że ten dzień przyniósł mi satysfakcję. To, czego nauczyłam się z kilku dni obserwacji to fakt, że przede mną nauka odpoczynku bez poczucia zmarnowanego czasu, który biegnie tak szybko. Buntuję się bardzo przeciwko pędowi, a jednocześnie uwielbiam wiatr we włosach, który niesie mnie tam gdzie chcę, w kierunku który obrałam.  Chcę być zawsze tak szczęśliwym czł...

Okruchy szczęścia

Obraz
Bez względu na to w jakim stanie ducha jesteśmy, czy miewamy lepsze czy gorsze dni, mamy tendencję do wyolbrzymiania tego co nas ubodło i dogniotło do ziemi. Przy narastającej ilości takich momentów można wpaść w niezły dół. A co gdyby wyolbrzymiać dobro i to co czyni nas szczęśliwymi? Postanowiłyśmy wyciąć, wyjąć jak kawałeczek tortu, 10 dni z naszego życia i zobaczyć ile tam jest radości. Nie powiem, że to był smakowity kawałek tortu. Raczej ciężki orzech do zgryzienia. Wybrane 10 dni nieźle dało mi w kość. Początkowo pierwsze dni chwaliłam za to, że mogłam odetchnąć. 1 maja był dla mnie prawdziwym Świętem Pracy i  mimo ogólnego stanu połamania i zmęczenia cieszyłam się, że mam spokój. Kolejny dzień również wspaniały, bo spędzony z ukochaną osobą, do tego w aquaparku. Ale potem zaczęły się schody... schody w dół. Narastające zmęczenie, ogólne sfrustrowanie. Nawet nie skupiałam się, nie szukałam tego co sprawia, że jestem szczęśliwa. Pochłonęła mnie praca i sprawy bieżące. Aż...

W kołowrotku życia

Obraz
Po nieprzespanej , kolejnej nocy postanowiłam coś zmienić. Nie trzeba było długo zastanawiać się dlaczego nie mogę spać. Codzienna gonitwa, problemy, stres w pracy, nieporozumienia w domu to wszystko piętrzy się i nakręca na coraz większych obrotach. Dość! Czy już zapomnieliśmy się cieszyć życiem? Biegnąc za obowiązkami, bo trzeba jeszcze coś zrobić zapomniałam o otaczającym świecie. O sygnałach jakie świat puszcza nam. Tylko my tego , JA tego przestałam zauważać. Postanowiłam zrobić doświadczenie. Przez 10 dni na koniec dnia znajdę dobrą w chwilę jaką przeżyję w danym dniu. Miłą chwilę, która będzie mnie cieszyć, choć na moment sprawi że uśmiechnę się sama o siebie. Na początku było trudno. Bardzo trudno znaleźć choć jedną miłą chwilę w ciągu całego dnia. Później powoli zaczęłam rozkręcać się. Oto moje spostrzeżenia: Pierwszego dnia ucieszyła mnie pomoc koleżanki, która pożyczyłam i telefon kiedy swój zgubiłam. Drugiego dnia uradowały mnie kwitnące tulipany na mojej d...

Małe radości

Jedna z nas zaproponowała, by przez 10 dni spisywać rzeczy, które dają nam radość. To bardzo fajne zadanie, bo zmusza do chwili refleksji i do wzmożonej obserwacji otoczenia, ale też swoich myśli. Zadanie to, jednak było dla mnie wielkim wyzwaniem, bo jestem obolała, niewyspana i rozdrażniona.  Codzienne nastawienie na tropienie małych radości, sprawiło jednak, że po pierwsze udawało mi się wyłapywać jakieś pozytywy, a po drugie bardziej je doceniać. Moje małe radości, to przebywanie z bliskimi – z córką, mężem, przyjaciółką,  Tulenie córci przed snem i słuchanie jej spokojnego oddechu, gdy już zaśnie. Zapisałam także rodzinne granie w planszówki, wspólne czytanie bajki. Pewnego dnia, gdy byłam naprawdę sponiewierana i próbowałam za wszelką cenę dostrzec jakieś pozytywy, zauważyłam, że mam ochotę na pizzę i pomyślałam, że jeśli ma się po prostu na coś chęć, to to już jest fajne.  Miło jest wtulić się wieczorem w męskie ciepłe ramiona. Dobrze czuć ciepło drugiego czło...

Bieg po małe szczęścia

Obraz
Miesiąc temu padło hasło abyśmy napisały o tym co rzeczywiście daje nam radość w życiu. Moja reakcją była dość bezpośrednia choć wypowiedziana jedynie w głowie „kurka (hihi tak ładnie nie mówię) tylko nie to, nie teraz, jakoś nie po drodze mi ostatnio z radością i szczęściem”. Ale, że lubię wyzwania, pomyślałam, że skoro mi nie po drodze, to tym bardziej się cieszę, że będziemy o tym pisać. Ale może jest jakiś sposób by było łatwiej. Jedyną rzeczą, która mi przyszła do głowy, i może mnie zmotywować do napisania o tym, to odpalenie wewnętrznego obserwatora. Obserwator to taki rodzaj wyjścia z siebie i patrzeniem na to co się dzieje w moim życiu neutralnie, bez oceniania, jedynie rejestrowanie sytuacji. Tak, jakby robić zdjęcia z życia aparatem. Przez 10 dni zapisywałam w notesiku to co przydarzyło mi się danego dnia z uwypukleniem rzeczy sprawiających mi radość. Chciałam wam opisać każdy z dziesięciu dni, ale jednak to jest zbyt intymne. Nie chcę tak. Czas tych 10 dni był...