Feniks
Feniks.
Dziewczyny mnie tak nazwały... Prawie wszystko, co w swoim życiu osiągnęłam,
spowodowane było ciągłym uczuciem nieokreślonego braku, smutku, niepokoju,
kompleksów i dobrze ukrytego strachu. To mnie pchało do przodu, cały czas
udowadniając, że jestem coś warta. Tych wymiernych sukcesów uzbierało się
całkiem sporo: dobre studia, niezła sytuacja materialna, 3 dzieci wychowałam
prawie sama, grupa bliskich mi ludzi. Choroba jednego z moich dzieciaków
uświadomiła mi, że nie jestem aż tak silna, jak mi się wydawało. Szukając
wsparcia, znalazłam się w gronie wspaniałych dziewczyn. NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO I
WSZYSTKO SIĘ ZMIENIŁO. W atmosferze totalnej akceptacji mogłam pozwolić sobie
na okazanie słabości, na kumulowaną przez lata wściekłość, złość, żal, łzy i
bezbronność. Zyskałam nowe bliskie mi osoby i w końcu największego mi
przyjaciela - siebie. Nie dowalam sobie, mam do siebie szacunek, sympatię i
wyrozumiałość. Jestem z siebie dumna. Robiłam w życiu dobre i złe rzeczy,
miałam sukcesy i duże porażki, ale zawsze umiałam się pozbierać. Dopiero teraz
to widzę. Fajnie mi z tym. Zawsze warto zawalczyć o swoje życie, nie tylko to
zewnętrzne. Na razie to wszystko.
Cześć.
Komentarze
Prześlij komentarz