Ujrzeć coś

Znowu wracam do domu po godzinach. Pomimo starań nie  przerobiłam wszystkiego co miałam na dzisiaj zaplanowane. A najgorsze to jest to, że najtrudniejsze rzeczy odsunęłam na koniec. Wiec nawet nie ruszyłam. Wiem! Wieeem !!!!! „Pracę należy zaczynać od najtrudniejszych rzeczy, a potem iść stopniowo do coraz łatwiejszych”. Doskonale to wiem!!!.  W teorii!!!!. Gorzej z wdrożeniem do rzeczywistości.  Nic z tego!
Tak więc wracam do domu. Tutaj bałagan, że aż chce się uciekać. Trzeba też tu popracować. A ja już padam. BASTA!!!  Oznajmiam domownikom : „Idę się kąpać”. „Tak wcześnie?” – słyszę zmieszanie rodziny. Fakt jest dopiero 19.00. Słońce jeszcze wysoko świeci na niebie. Nie zważając na to nalewam wodę do wanny. Ciepłej wody. Zanurzam się w niej. Zamykam oczy. Nic nie myślę . A raczej staram się nie myśleć o tym jak ugryźć temat do zreferowania „Wewnętrzny Obserwator – to co mnie odmieniło”.   Jak to ująć, aby zainteresować inne kobiety zapracowane i zbiegane jak ja. Jest jeszcze wcześnie, to nakładam sobie maseczkę na włosy. Co dzień biorę kąpiel zbyt późno i na takie luksusy nie mam czasu. Następnie depilacja. Ooo! W końcu będę mogła nałożyć sukienkę. Kiedy ostatni raz miałam sukienkę na sobie? Pytanie retoryczne. Kiedy wyszłam z łazienki w domu panowała dziwna cisza. Nawet Kot przysiadł cicho na parapecie zajęty „oglądaniem Kociej telewizji”. Telefony milczą. Nikt nie woła. Nikomu nie jestem potrzebna na już, teraz.
Twarz mnie piecze od pracy na wietrze. Nie jedna kosmetyczka załamałaby ręce, jak mogłam doprowadzić własną skórę do takiego stanu. Tak więc w rozanielonym stanie, chyba po tej gorącej kąpieli, nakładam sobie krem na twarz kupiony dopiero co w aptece, z „naturalnych składników”. I tu przypomina się pytanie farmaceutki czytającej ulotkę „Czy pani ma ukończone 35 lat? Bo to jest od 35 roku życia!” Dawno skończyłam 35-tkę. Uśmiecham się pod nosem, wklepując druga warstwę kremu. „No nie jest ze mną jeszcze tak źleJ”.
Kiedy tak patrzę na swoje odbicie w lustrze, to widzę kobietę jeszcze młodą i chętną do działania. Nachodzi mnie myśl, że prezentacja nie może być opisana tekstem. To musi być obraz, hasło, złota myśl.  Slajd! Zaparzam herbatę (nie kawę jak zwykle to robię) i odpalam laptopa. Nie wiem jak to się dzieję, ale  myśli przerzucają mi się automatycznie same na plik tekstowy. Net huczy, szukam.  Już pomysł i pierwsze projekty są.
 Można powiedzieć że dzień dzisiaj do bani. Plany poszły w łeb, porządku nie ma.  A jednak było w nim kilka rzeczy pozytywnych.  Małych, wywołujących uśmiech na twarzy rzeczy. Farmaceutka zachwycająca się moim młodym wyglądem, kąpiel z „zabiegiem SPA” w domu, spokój i cisza w domowym gniazdku. Może to dla niektórych nie wiele, ale dla mnie to momenty, które sprawiły, że powiem sobie przed zaśnięciem: to nie był tak zły dzień, a jutro będzie jeszcze lepszy”. Bo życie to jest jak szale wagi bujające się na wietrze. Raz przechyla je wiatr w lewo a za chwilę w prawo. Jak na huśtawce. Im mocniej w jedną stronę naciskasz to mocniej przeniesie za chwilę w drugą. Raz wszystko układa się jak w bajce, a za chwilę wszystko wali się na łeb i szyję. Ważne jest na co zwracasz uwagę. Co Cię buduje i  tym się karmię. A w zamian mam to coś:

Przekonałam się o tym sama na własnej skórze. Choć jeszcze zdarza mi się o tym zapominać to i tak za chwilę los pokazuje mi że jak świat widzę, czym się otaczam zależy ode mnie. Po to masz oczy aby patrzeć, przyglądać się.




Kim jestem? Kobietą zapracowaną, szukającą celu życia, matką wychowującą nastoletnią córkę, Waleczną Meridą walczącą z … no właśnie z kim? Chyba sama z sobą i świadomością że wiem. Nic nie wiem !!!! Szukam. Próbuję. Na co dzień pracuję z osobami dorosłymi i dziećmi. Prowadzę warsztaty plastyczne. Uwielbiam taniec. Praca sprawia mi dużo przyjemności i wiem, że ta dobra energia wraca też do mnie w postaci zadowolonych twarzy moich uczestników zajęć.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dopełniając siebie

Tak płynie życie...

Jesienna droga.