O ocenianiu i BABIE Z WARZYWNIAKA


Dziś z przymrużeniem oka o ocenianiu i BABIE Z WARZYWNIAKA.

Nie oceniam.

Pierwsze co pomyślałam to: "o jaka dobra zasada, jaki mądry, szlachetny człowiek. Też spróbuję"
No ale, co to znaczy - nie oceniam?
Długo o tym myślałam i ganiłam siebie na każdym kroku, bo wciąż łapałam się na tym, że coś poddaję błyskawicznej ocenie i mam wkurwa, bo mnie po prostu rusza wiele. No jak na Boga, nie oceniać? To, że BABA burknęła na mnie w warzywniaku, to mi się nie podoba ewidentnie. A ona na mnie burknęła, bo ja jej się z jakiegoś powodu nie spodobałam (oceniła i tak zareagowała). Może dlatego, że przyszłam, a może bom szczuplejsza, a może młodszam, a może.....dostałam rykoszetem.
Wyszło mi, że w takich sytuacjach, nie ma – nie oceniam! Oceniam i jeszcze bezczelnie śmiem stwierdzić, że to nic złego! Bo ważne, jak interpretuję i co robię z tym wynikiem oceny. Ważne czy burknę, do BABY Z WARZYWNIAKA, cytując klasyka „spieprzaj BABO!”, czy ją oleję, czy np. wzniosę się na wyżyny człowieczeństwa, oczywiście przy odpowiednim stanie hormonalnym i względnie sprzyjającym biometrze i powiem wyciągając łapkę z pazłotkiem i uśmiechając się: „Proszę tej czekoladki spróbować (bo tam tylko pietruszka i pomidory), ona mi zawsze poprawia nastrój, jak mnie np. klient wkurzy.”
Idzie chyba o to, żeby umieć wyłapać, że coś mnie rusza i o zgrozo! - umieć ocenić, czy moje emocje i reakcja są adekwatne, do sytuacji. Jak zaczniemy to wyłapywać, to zdamy sobie sprawę, z tego, co dla nas ważne. Mogę na przykład odkryć, że to jak mnie postrzega BABA Z WARZYWNIAKA, z jakiegoś powodu jest dla mnie ważne, bo jakby nie, to przecież jakieś burczenie i patrzenie spod byka nie robiłoby na mnie wrażenia. A jak tą cenną myśl już mam, to mogę sobie zdecydować, że nie będzie mi tu taka BABA psuła nastroju na pół dnia i od tej pory olewam, podobne impertynencje, a może nawet jej posłodzę w swej wspaniałomyślności, bo pewnie kobieta lekko nie ma, może ją plecy od dźwigania skrzynek z marchewką dla mnie bolą.
Z nią poszło względnie łatwo, ale gorzej jest niestety z ludźmi, na których nam zależy.
Dzieci, mężowie i żeby nie było żony też, mają przechlapane, bo kto jak kto, ale oni to powinni wiedzieć, jak się zachować, żeby nam było dobrze. Mamy w swych domach utarte ścieżki, tam to już nawet w oceny się bawić nie trzeba, bo my to znamy, oceniliśmy już dawno. Jest akcja – jest reakcja. Skrócenie drogi :)

- Wynieś śmieci.
- Później.
- T E R A Z ! ! ! 

Proponuję wydłużenie drogi. Po „Później” bierzemy głęboki wdech i dłuuuugi wydech i może jeszcze raz i świeża ocena - nie będzie mi tu taki mąż/córka/syn psuć nastroju na pół dnia. Reakcja – patrz wyżej - warzywniak.
To naprawdę działa, wiem z autopsji! Tylko niestety nie zawsze, udaje się przed wypuszczeniem słowa nabrać powietrza, zwłaszcza, gdy działamy w trybie automatycznym. Wyrażenie „wynieś śmieci”, też można wzbogacić i dodać np. jakieś „proszę”.

P. S. O szczególną wyrozumiałość proszę panie z warzywniaków, zwłaszcza te miłe.



Jaga

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dopełniając siebie

Tak płynie życie...

Jesienna droga.