Różne oblicza pożegnania
Czy żegnamy się zawsze tak samo?
Ja znam różne rodzaje pożegnania. Wychodząc z domu rano, żegnamy się z najbliższymi
i życzymy im miłego dnia. Odwiedzając dalszą rodzinę, także żegnamy się z
nadzieją rychłego spotkania. To są przykłady
pożegnań z nadzieją, że nie długo się spotkamy. Bo te nasze spotkania są
regularne i systematyczne.
Inaczej żegnamy się z osobami, kiedy wiemy, że na pewno nie spotkamy się już więcej. Mam tu na myśli momenty, kiedy druga osoba, niekiedy dla nas bliska przekracza świat żywych. Takie rozstania nie należą do przyjemnych. Jesteśmy świadomi, że już nie będziemy widzieć się jak zwykle po pracy podczas rodzinnego zjazdów, czy spotkania. Tym razem pożegnanie jest na znacznie dłuższy czas. To wymaga nie tylko odwagi, co pełnej świadomości co się dzieje. Co wtedy powiedzieć? Jak zacząć, żeby powiedzieć wszytko a nie mamy na to dużo czasu? Jak przekazać drugiej osobie jak bardzo ważna jest dla nas… A mimo to, kiedy nie zdążymy się pożegnać z tą osobą, to mamy żal do świata i wyrzuty sumienia, dlaczego nasze ostatnie spotkanie było nie do końca idealne. Prowadzimy rozmowy „wewnętrzne” stojąc przy grobie mówiąc te słowa, których najczęściej nie zdążyliśmy wypowiedzieć. Takiemu pożegnaniu towarzyszy często ból, tęsknota, żal. Te uczucie nie przemija szybko, uczymy się żyć z nim, a kiedy po wielu niepowodzeniach uświadamiamy sobie, że nie mamy innego wyjścia to żyjemy z nim w symbiozie. Zanim dojdziemy do tego momentu, musi upłynąć sporo czasu. Jak długo? Jest to sprawa indywidualna. W między czasie świadomość pogodzenia się z tym, że nie ma już obok nas tej drugiej osoby, może mieć kilka etapów poprzez wyparcie wiadomości o śmierci bliskiego, później uświadomienie sobie, że to jednak prawda, próba pogodzenia się z tym. Każdy z nas te etapy przechodzi inaczej i inaczej będzie reagował podczas przeżywania pożegnania z różnymi osobami ze swojego kręgu. Inaczej kiedy odchodzą rodzice, ukochana osoba, znajomy.
A jak wygląda pożegnanie podczas
nieudanych związków? Uczucia towarzyszą nam podobnie jak przy stracie bliskiej
nam osoby. Przechodzimy te same etapy rozstania: zaprzeczenie, uświadomienie że
to jednak prawda, pewnego rodzaju „żałoba”, pogodzenie się z utratą. Choć nie
wykluczone że nasze drogi mogą jeszcze się spotkać, może nawet skrzyżować
ponownie, to takie rozstania nie są przyjemne. Pozostaje ból i rozczarowanie.
Często towarzyszy temu także żal. Żal do siebie, drugiej osoby, żal do świata.
Obwinianie siebie, wszystko i wszystkich za niepowodzenie w miłości, w
relacjach z drugą osobą. Zdarza się też tak, przynajmniej ja mam ostatnio taką
sytuację, kiedy nie chcemy się pożegnać. Choć rozum dawno doszedł do wniosku,
że te relacje nie mają sensu. Jakbym słyszała wewnętrzny głos: „Za dużo was
dzieli: odległość, zainteresowania, rodzaj muzyki, poczucie humoru, sposób
patrzenia na związek czyli nawet pogląd na relację partnerskie”. A mimo to
serce nie chce usłuchać. Gdzieś w zakamarku jednej z komór przedsionka serca ciągle
tli się światełko nadziei: „A może jednak się uda?”. Kolejne niepowodzenia i
zawieszanie w próżni. I ta ciągła niepewność. Pożegnań było wiele, ale wciąż
jest coś na rzeczy….
Czym zatem jest pożegnanie?
Słownik PWN wyjaśnia , że jest to chwila rozstania, słowa i gesty wymieniane
podczas rozstania; też: ceremonia związana z żegnaniem kogoś. Czyli innymi
słowami jest to moment zamknięcia pewnego rozdziału życia. A jak zamykamy jedno
to otwieramy się na coś innego, nowego. To więc czy należy do końca swoich dni
żyć w poczuciu bólu po rozstaniu?
Mędrzec powiedział: ktoś odchodzi
po to, aby zrobić miejsce na przyjście innej osoby. Człowiek rodzi się i umiera
aby zrobić miejsce w świecie dla kolejnej osoby. Ważne jest domknięcie,
zakończenie pewnego etapu życia. Podsumowanie go, oraz wyciągnięcie odpowiednich
wniosków. Co poszło dobre co nie. Jakich
błędów nie popełniać, aby było lepiej. Śmierć rodziców ostatecznie uświadamia
nam, że teraz my jesteśmy najstarsi i to na nas pada ciężar posiadania mądrości
życiowej. Rozstanie z osobą, którą kochaliśmy lub nadal kochamy ale nie możemy
z nią być, wzbogaca nas właśnie o tą miłość, poszanowanie drugiej osoby. A
poranne pożegnanie jest pozytywnym otwarciem na nowe co przyniesie nam dzień.
Dokładne pożegnanie się z tym co już się skończyło sprawi, że będziemy w pełni
otwarci na nowe, bez żadnych zaległości i ciągnących się za nami
nierozwiązanych spraw. Nie będziemy mieli żadnych obciążeń i hamulców aby
rozpocząć coś nowego pełną parą. To sprawi, że mamy nową czystą kartę do
zapełnienia. A co z tym zrobimy, zależy tylko od nas.
Merida
Komentarze
Prześlij komentarz