Twórcza miłość


Grudzień to czas szczególny. Czas przygotowań do najmilszych świat w roku. Czas obdarowywania i dzielenia się prezentami. Dla większości z nas jest to czas bardzo kreatywny i twórczy. Bo czyż wymyślenie, skompletowanie i zapakowanie kilkunastu prezentów w ciągu miesiąca nie jest twórczym zadaniem? Dla mnie najbardziej satysfakcjonujące i dające mi dużo radości są prezenty tworzone od serca, własnoręcznie, które wymagają dużego zaangażowania i znajomości tej drugiej osoby. Ilez to daje satysfakcji, gdy widzisz radość na twarzy ukochanej osoby gdy trafiła z prezentem. Poznała twoje zainteresowania i wie co lubisz. Twórcze jest też przygotowanie posiłków na wigilie, spięcie tego w czasie, w lodówce. Tym w moim domu zajmuje się mąż i mama. Są wyjątkowymi specjalistami w tym zakresie. Bardzo im za to dziękuję. Ja zaś próbuje zadbać i stworzyć odpowiednia atmosferę.


Być może pomyślisz, eee tam co to za tworzenie, to taka codzienność, błachostka, nic nie ma wspólnego z tworzeniem. Prawdziwie tworzenie to napisanie książki, stworzenie spektaklu, czy wykonanie rzeźby. Jednak każdy z nas ma twórczą moc. Talent, którym może obdarować świat.

Wczoraj usłyszałam taką myśl i wydaje mi się, że pasuje do wątku twórczości również. Ziarenko piasku, niby nic, niby malutkie nie znaczące nic drobinka. A jednak gdy uzbierasz ich wiele mogą utworzyć duży mur trudny do obalenia.

Tworząc małe rzeczy otwieramy się na rzeczy duże, znaczące, być może życiozmienne. Tworząc rzeczy małe wielokrotnie dochodzimy do perfekcji by tworzyć rzeczy wyjątkowe. Bo proces tworzenia jest jednak bardzo skomplikowany. Wymaga czasu, energii, skupienia, odwagi.

Przetestowałam to właśnie w ostatnim tygodniu. Gdy pomyślałam, że mogę się odważyć wystąpić na konkursie tanecznym solo lub w duecie. Wyśnił mi się duet. Wtedy myśl. Tak chciałabym zatańczyć z moją córką. Propozycja rzucona Marysi i brak odzewu. Tzn. Odzew inny niż się spodziewałam „mamo- muszę się zastanowić”. Do dwóch dniach odpowiedź. „Dobra zatańczymy”. Od tego momentu radość poprzeplatana z przerażaniem, koncepcje choreografii kontra moje marne umiejętności taneczne. Koncepcje choreograficzne każdej z nas, następnie koncepcje wspólne. Próba ustalenia która z nas ma lepszy pomysł. Kompromis. Tworzenie. Próbowanie. Pierwsze nagranie i sprawdzenie z drugiej strony jak to wygląda. I tyle rzeczy do poprawienia. Walka trwa. Kolejne próby. Sny o tym jak tańczę. Próby. I dzień konkursu. Stres, wewnętrzna dygawka aby pokazać to światu. Czy aby się spodoba. Czy nie jesteśmy zbyt oczywiste i banalne. Ale we dwoje jest dużo łatwiej. Czuje uspokajający oddech bardziej doświadczonej w występach córki. Prezentujemy się światu. Z choreografia „podwójne życie” o narodzinach, wspólnej drodze, dorastaniu upadkach i miłości. I nagroda. Łzy wzruszenia jury, widowni, nas. I możliwość pokazania się szerszej widowni następnego dnia. I znowu dygawka., ale inna. Cudowny czas tworzenia. Otwierania się na nowe. Odważania się i obdarowywania. Prezent dla nas - mamy i córki na całe życie. Nie jest materialny. Ale m a ogromna wartość emocjonalną. Twórcza miłość..

źródło: ilustris.pl



Lara 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dopełniając siebie

Tak płynie życie...

Jesienna droga.