Koniec i początek. Nowa JA.
Koniec … słowo budzące szeroki wachlarz uczuć w nas samych
jak i wokół nas. Począwszy od radości, kiedy odnosimy sukcesy, czy kiedy kończy się praca a zaczyna urlop/ wakacje,
poprzez pogodzenie z losem kiedy skończymy czytać ciekawą książkę aż do rozdzierającej
rozpaczy kiedy ktoś kogo kochamy z różnych powodów od nas odchodzi.
Koniec to także początek
nowego, wyższego, rozwijające nasze JA. Ale żeby coś rozpocząć, trzeba coś najpierw
zamknąć. Aby coś się nowego, prawidłowo zadziało, trzeba zrobić porządek wokół
siebie. Jak i w sobie samym. Nie chodzi mi tutaj o porządek w mieszkaniu, ale
to jest doskonały punkt odniesienia. Kiedy chcemy kupić nowy mebel do
mieszania, choćby na przykład tapczan, to najpierw trzeba usunąć stare łóżko
czy zrobić przemeblowanie tak, aby ten nowy tapczan mógł się zmieścić i pasować
do sąsiadującej mu szafy czy stolika. W naszym wewnętrznym JA robimy tak samo. Przychodzi
pora aby rozstać się z tym, co nie wnosi nam już nic nowego do życia, albo tak
to przeorganizować, aby pasowało z nowym. Z nową, bogatszą JA. Usuwamy to co
jest nie potrzebne, zawadza nam w robieniu nowemu. Gdybyśmy tego nie robili
systematycznie, to nasze JA zawaliłoby się i utknęlibyśmy we własnym bałaganie.
Często łapię się na tym stanie. Mam mętlik w głowie. Za dużo spraw, ciągłe
stanie w miejscu, nakręcanie się i dobijanie siebie samej ze stanu w jakim
jestem.. Czuję wtedy, że potrzebuję poukładać myśli, posegregować sprawy własne
na ważne i konieczne. Właśnie wtedy robię sobie porządki w głowie. Tak jak na wiosnę
robi się z reguły generalne porządki. Wówczas wywalamy czekające od nie wiadomo
jak dawna „przydasi”, trzepiemy dywany, zaglądamy i omiatamy każdą dziurę.
Udostępniamy wolne półki na nadejście nowego. Nowych rzeczy jak tapczan czy nowych ważnych
spraw.
Zadacie pytanie: po co kończyć i zaczynać od nowa? Odpowiem
wam: Aby odszukać to, co nam odpowiada. W czym czujemy się najlepiej. Skąd mamy
wiedzieć, co jest dla nas najlepsze? Choćby komfort mieszkania w bloku czy w domu
z ogródkiem na wsi? Nie dowiemy się jeśli nie spędzimy jakiegoś czasu w jednym
i drugim miejscu. Nie poznamy pozytywów i negatywnych stron mieszkania w
różnych warunkach. Dlatego decydujemy się na zmiany i próbujemy czegoś innego..
W ciągu naszego życia nabieramy przez to wiele doświadczeń. Dobrych jak i tych przykrych. Żadne nie są złymi. Bo nie zależnie jaki mamy
efekt, to one nas uczą. To nas właśnie tworzy, kreuje. Dzięki owym
doświadczeniom, próbom siły jakie na nas rzuca świat, każdy z nas jest nie
tuzinkowy i jedyny w swoim rodzaju. Nie ma dwóch kopii ludzi. Bliźniacy są
podobni wizualnie ale charaktery mają zupełnie odmienne. Wiec są podobni ale
nie tacy sami. Chcemy żyć jak nasi ulubieni celebryci czy liderzy, dążymy do
tego aby mieć taki sam wygląd czy samochód, ale nigdy nie będziemy nimi. Oni to
oni a My to my. Dlatego ważne jest aby doświadczać, próbować, nawet mogłabym
tutaj powiedzieć zaryzykować w podejmowaniu decyzji i otworzeniu się na nowe.
Kończenie i zamykanie – to nie zawsze jest łatwy i szybki
proces. Czasem wymaga większego skupienia i uwagi. Niekiedy należy przeznaczyć
na zakończenie więcej energii i czasu. Są sprawy które choć staram się osobiście
zamknąć to zawsze gdzieś zostaje uchylona furtka. No a może się mylę? Może jest
jeszcze nadzieja? Może jednak poukłada się to stare i będzie tworzyło z moim JA
coś nowego? Czy to jest dobre? Nie wiem. Przez przeciąganie w czasie zakończenia
spraw, tracimy nie tylko czas ale także i więcej energii. W związku z tym Nowe,
jeśli już nadejdzie to nie cieszy nas tak bardzo. Dlatego ważne jest świadoma
decyzja czy chcemy coś kończyć , zamknąć, o co nam przeszkadza czy nie. Czy
jestem świadoma że chcę NOWEGO.
Tak, nowe to znaczy nieznane. A nieznane budzi w nas lęki i
obawy. To właśnie one tworzą blokady i
hamulce wstrzymujące nas od zrobienia kroku ku nowemu. Sztuką jest pomimo lęków
iść w wyznaczonym przez siebie celu. „Bój się, ale rób”. – ulubiony tekst
Dominiki Świąteckiej-Majewskiej. Żeby wyjść z domu trzeba stanąć przed drzwiami.
Otworzyć je, to znaczy zrobić pierwszy krok i zamknąć za sobą drzwi, aby
zmienić otoczenie np. wyjść na spacer. Niby to takie proste, robimy to o
dziennie. Ale przy innych decyzjach nie podrywamy się od razu do zrobienia
owego pierwszego kroku. Nie wierzycie? A jak zachowacie się przy podejmowaniu
decyzji na przykład o zmianie pracy czy miejscowości gdzie obecnie pracujecie lub mieszkacie. Decyzja podjęta pod
wpływem chwili? Wiem wiem, to bardziej poważne decyzje niż wyjście na spacer. Ale
mechanizm jest ten sam. Analiza warunków pogodowych czy sprzyjają spacerowi czy
powody dlaczego zmieniamy miasto w którym chcemy żyć jest taki sam.
Analizujemy, podejmujemy decyzję, pierwszy – jakże ważny krok, i robimy to.
Tak samo jest i z szukaniem siebie. Jesteśmy w jakimś stanie
od dłuższego czasu. To co nam kiedyś wystarczało z biegiem lat już nie sprawia
nam radości. Szukamy czegoś nowego. Nowe zaś potrzebuje miejsca w naszym życiu.
A czy mamy dla niego miejsce w naszym automatycznym, poukładanym, często
monotonnym życiu? No nie zawsze.
Pierwsze moje wpisy na tym blogu były bardzo suche, bo nie
wiedziałam jak to jest. Stopniowo zaczęło mi to sprawiać przyjemność. Dzięki
„terminowości” zmuszałam się do tego aby zatrzymać się w moim zabieganym życiu.
Hola! Trzeba zastanowić się nad sensem tego co się dzieje wokół mnie. Czasami
czułam pustkę w głowie. Albo myśli tak szybko przelatywały mi że nie nadążałam
ich spisywać. Nie wiem co było bardziej nurtujące. Dla mnie - osoby prostej, wręcz zerojedynkowej (czarny/
biały, tak/nie), pisanie czegoś więcej niż
„nie lubię sprzątać” sprawiało mi ogromną trudność. Pisanie tego bloga
pozwalało mi na zastanowienie się dlaczego nie lubię sprzątać. No i sprzątania
nadal nie lubię ale rozumiem już dlaczego. Dużo mnie to nauczyło, pogodziłam
się z sobą i już nie dobijam się sama „dlaczego nie masz porządku”. Czy mogę
coś jeszcze wyciągnąć z tej lekcji? Chyba już nie.
Tak też przyszła decyzja na zakończenie pisania tego bloga.
Jestem wdzięczna sobie, że odważyłam się pisać i publikować moje przemyślenia w
internecie. Dziękuję Wam za to że czytaliście to co pisałam tutaj. Brak
komentarzy rozumiem, że Wy też macie takie przemyślenia albo podobne. Czy
całkiem przestaję pisanie? Nie wiem. Teraz chcę spróbować czegoś innego. Może
innej formy.
Dziękuję, koleżankom, które wspierały mnie w tworzeniu wspólnie
tego bloga. Za naszą wspólną chęć do takiego działania. Za wielogodzinne
rozmowy na portalu. Za nawet nocne wpisy na nich, które udowodniają jak bardzo
zależy wam na działaniu. Kosztem wolnego czasu i wielu obowiązków jakie
miałyście to pisałyście dziewczyny i przypominałyście o terminach. Dziękuję Wam
za wielką kreatywność w tworzeniu tematów co miesięcznych blogów. Wybór był naprawdę
trudny. A napisanie… oj ogromnie trudno. Dziękuję Wam za dzielenie się troskami,
problemami jak i Waszymi prywatnymi sukcesami, dobrymi wiadomościami. To też
kreowało moje JA. Dzięki Wam wiem, że jeśli poprosisz, to na pewno ktoś Ci
pomoże. A jak zbłądzisz to wyciągną pomocną Ci dłoń. Jeśli potrzeba pomocy przy
pierwszym kroku to jesteście wstanie dać nawet „kopniaka na rozpęd”. I dziękuję
Wam właśnie za to. Mam nadzieję, że to
co nas połączyło będzie także początkiem innej ale jakże ważnej znajomości. Kto
wie, może nowy projekt? Czy jesteśmy gotowe na Koniec i nowe MY?
Merida Waleczna
Komentarze
Prześlij komentarz