Uporządkuj swoją przestrzeń.

Uporządkuj swoją przestrzeń …. Tak „czasami” mówi do mnie moja dorastająca córka. Sformułowanie to ma zastąpić nieakceptowalne przeze mnie popularny wśród nastolatków zwrot „weźźźź się ogarnijjjj!!!!!!”. Niby niewielka zmiana a przekaz, przynajmniej dla mnie, o zupełnie innym zabarwieniu emocjonalnym. Gdy słyszę „ogarnij się…” czuję pogardę i rozpaczliwe przywołanie do porządku ustalonego według reguł rozmówcy. Sformułowanie „uporządkuj swoją przestrzeń” daje poczucie, że coś wymaga jedynie uporządkowania by mogło być lepsze, by mogło być jednak moje.

Bałagan, narastający bałagan, porządkowanie bałaganu i uwalnianie przestrzeni. I tak w „kółko Macieju”.

Tak dzieje się w moim życiu.

Gdy coś zaczyna się walić, zmieniać, gdy jest wysoki poziom stresu - jedyną rzeczą, którą robię instynktownie i automatycznie z wielka mocą i zaangażowaniem to porządkowanie przestrzeni wokół siebie. Tak jest gdy mam napisać projekt na konkretną datę, gdy w kalendarzu lista spraw do załatwienia na już, na jutro albo co gorsza na wczoraj….się piętrzy, albo gdy pokłócę się z kimś dla mnie ważnym. Wtedy mam potrzebę układania wszystkich „rozpieprzonych” do tej pory dokumentów na biurku (które, o dziwo, do tej pory mi nie przeszkadzały), czy sprzątnięcia kuchni lub łazienki (nota bene która nie była w polu moich zainteresowań przez ostatnie 2 tygodnie). Ale to czas na tzw. odmóżdżanie. Na dystansowanie się od stresującej sytuacji. Czas na ciszę z darciem kartek, przekładaniem pojemników w kuchni, czyszczeniem kibla. Czas bycia samej ze sobą. Ronienia łez. Zadawania pytań sobie, dlaczego tak się dzieje, udzielania odpowiedzi w sercu i porządkowania tego. Oddzielania ziarna od plew. Wyciągania wniosków.

I tak też jest pewnie w życiu każdego z nas.

Jeśli chcemy mieć przestrzeń do pracy (cokolwiek by nią nie było - praca zawodowa czy życie osobiste) trzeba sprzątnąć najpierw bałagan. Konieczne jest pozamykanie pewnych rozdziałów, pogodzenie się z nimi, wyciagnięcie wniosków by można w zgodzie ze sobą iść dalej, rozwijać się. Trzeba zmierzyć się z tym całym smrodem, stanąć z nim oko w oko i o ironio „ogarnąć go” czyli uporządkować. By móc iść dalej z pełną mocą.
Bo to tak jak z górą przysłowiowych papierów na biurku urośniętej do granic niebotycznych. Zdejmując z góry papierzysk, kartkę po kartce, odrzucając jedne kartki na stosik „ważne” inne na stosik „nieważne” (do zniszczenia) porządkujemy przestrzeń. I nagle odnajdujemy dawno niewidziane, szukane i zapomniane dokumenty lub kartki, o których zapomnieliśmy, a które tak nam były potrzebne na tzw. „już”. Odnajdujemy kartki, które chcieliśmy upchnąć, schować z oczu ale nie mieliśmy odwagi wyrzucić. Ale przychodzi czas by je na zawsze podrzeć, zniszczyć by już nie zawalały nam przestrzeni osobistej. Rozliczyć się z tym co nas spotkało. Zadając sobie odpowiednie pytania i odpowiadając na nie szczerze i w zgodzie z własnym sercem dajemy sobie przestrzeń. Przestrzeń na nowe kartki „życia” te do zachowania na zawsze i te do wyrzucenia-zapomnienia.
Odrzuć zatem złe wspomnienia, zapamiętaj i pielęgnuj te, które dają ci wewnętrznego kopa i żyj.


Żyj co dzień, każdego dnia - na 100%. Bądź odważna. Bądź odważny w tym co robisz. Masz tylko jedno życie. A bałagan zawsze można posprzątać.

Lara

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dopełniając siebie

Tak płynie życie...

Jesienna droga.