Jesienna droga.
Nie ukrywam, że temat jest dla mnie wyjątkowym wyzwaniem, bo choć kalendarzowo już prawie jesień, to moja jesienna droga okazała się być korytarzem powietrznym wiodącym wprost na słoneczne wybrzeże Albanii, zatem mój tekst będzie niczym innym, jak rekomendacją wypoczynku w tym kraju. Zastrzegam na wstępie, że jestem tu pierwszy raz, więc informacje będą raczej skąpe, ale opisane odczucia prawdziwe i jeszcze jedno – nikt mi nie płaci za reklamę.
Zacznę od minusów, a właściwie jednego, Albańczykom słabo idzie dbanie o porządek w przestrzeni publicznej, wyznają zasadę „przewróciło się, niech leży”. Wokół zabytków, w centrum miasta, na plaży trudno znaleźć kosz na śmieci, a jeśli już jest, to zwykle przepełniony. Ponadto po ulewnym deszczu, na bocznych uliczkach długo stoi woda, ale jeśli jesteście w stanie to przeboleć, to reszta.....
Jak Wam się podoba perspektywa plażowania jesienią? W Albanii dla każdego, coś miłego. Są piękne piaszczyste plaże, na których Wasze dziecko może zbudować gigantyczny zamek i poleźć kilka metrów od lądu, a wody ma po pas, no chyba, że jak to nad morzem, zdarzą się fale. Na południu znajdziecie piękne zatoczkowe, ale kamieniste plaże, gdzie woda przybiera kolory z kiczowatych pocztówek z wakacji. Jeśli jesteście spragnieni widoku egzotycznych morskich, kolorowych stworzonek, koniecznie weźcie maskę i płetwy (no chyba, że jesteście profesjonalistami, to co tam Wam trzeba) i ponurkujcie. Woda wszędzie cieplutka, nie to, co nad Bałtykiem. Opcja – mama pod parasolem, a dzieci z tatą w morzu? Albo mama pod parasolem, w kawiarence na plaży, a dzieci w piachu? Co panie na to? Tu, to jest możliwe.
Jedzenie i kawa, to dla mnie temat rzeka, ale będę się streszczać. Kawa gęsta, mocna, aromatyczna, znawcy mówią, że lepsza niż we Włoszech. W restauracjach zresztą króluje kuchnia włoska, pyszna pizza na cienkim cieście, fantastyczne pasty, risotto itp. Ponadto można śmiało popróbować tego wszystkiego, z czego słyną Bałkany – świeże ryby i owoce morza (dla odważnych), pyszne sałatki, grillowane warzywa, ajwar no i owoce: figi, granaty, arbuzy, melony. Na śniadanko śmierdzący, ale przepyszny ser albo burek/byrek. Gdyby na lotnisku ważyli oprócz bagażu także pasażerów, mogliby mnie nie wpuścić na pokład. Poza tym jest tanio. Dziś na przykład w restauracji za obiad (full wypas) dla pięcioosobowej rodziny, z napojami, deserem i kawą zapłaciliśmy z napiwkiem 160 zł.
Jeśli leżenie plackiem dłużej niż trzy dni, to opcja nie dla Was, nie rozpaczajcie, nie umrzecie z nudów. We wrześniu, całkiem fajnie się zwiedza, bo pogoda, jak u nas w ciepłe lato, a i zwiedzać jest co. Są prawdziwe perełki takie jak pozostałości antycznych budowli, ale także bardziej współczesne warte uwagi miejsca: liczne bunkry albo szkoła na wyspie, gdzie jeszcze niedawno była czynna baza wojskowa. W tych miejscach, które odwiedziliśmy widać niestety brak pieniążków na podrasowanie i promocję. Z jednej strony szkoda, bo w Szkocji np., koszą kasę za to, że ktoś niby widział tam kiedyś jakiegoś potwora, a z drugiej strony ten brak spektakularnej komercji jest urzekający, no i nie musimy zwiedzając rozpychać się łokciami.
Co do bazy noclegowej, jest dużo lepiej niż się spodziewałam. Są hotele, które odpowiadają zachodnim standardom (co potwierdzili Polacy, z którymi wybraliśmy się na jedną z wycieczek fakultatywnych), są także liczne mniejsze rezydencje/pensjonaty, z których usług my skorzystaliśmy. Trafiliśmy do nowej rezydencji, apartament, z pięknym widokiem na morze, czyściutki, przestronny i wyposażony we wszystko, co turyście potrzebne. Do tego, bez problemu dogadujemy się z właścicielem po angielsku, co w tym kraju nie jest takie oczywiste, rosyjski i niemiecki także nie cieszy się tu popularnością, ale wszyscy obcokrajowcy, z którymi czasami wymienialiśmy wrażenia, zgodnie twierdzą, że Albańczycy bardzo się starają i zawsze uda się z nimi dogadać. Zauważyłam, że szeroko i szczerze się uśmiechają, piszą i rysują na piasku i jak już naprawdę czegoś nie rozumieją, to mówią: „no problema”:-)
To taka moja krótka, jesienno-letnia pocztówka z Albanii, którą jestem zauroczona. Czas tu płynie wolniej nie tylko turystom, ale i mieszkańcom tego kraju, którzy są mili i nienachalni. Bardzo Was zachęcam, do odwiedzenia tego kraju, bo po pierwsze, dla nas jest tu super tanio, po drugie nie wdarła się tu jeszcze wszechobecna komercja. Kraj ten ma bogatą historię i piękne plaże przy dwóch morzach. Wbrew obiegowej opinii jest bezpieczny i dlatego ma wszelkie predyspozycje, by w najbliższych latach stać się celem podróży znacznie większej liczby turystów z krajów zachodnioeuropejskich. Wtedy z pewnością nie będzie już tak tanio i tak swojsko. Poza tym Albania za chwilę wstąpi do Unii Europejskiej, co z jednej strony wymusi usystematyzowanie pewnych potrzebnych kwestii i przyniesie pieniądze na rozwój tego kraju, ale z drugiej strony, pozbawi go pewnej unikatowości i ku mojemu niezadowoleniu, będzie tak jak wszędzie. Jeśli nie przepadacie za opcją „all inclusive”, to pakujcie walizki i udajcie się jeszcze tej jesieni w drogę na riwierę albańską.
Jaga
Komentarze
Prześlij komentarz